I tym razem nie wyszła trójkolorowym inauguracja rundy rewanżowej. Lechici przegrali wyraźnie z Zagłębiem II Lubin 1:4 (1:3) będąc zespołem słabszym głównie w aspekcie motoryki. Nie zdały egzaminu roszady pozycji poczynione przez Z.Soczewskiego, czego efektem duża liczba straconych goli. Słabo, podobnie jak w sparingach, zaprezentowała się defensywa. Jedynymi plusami dzisiejszego meczu były debiuty i pozytywne występy Ernesta Terpiłowskiego (asysta przy golu Borowego) oraz Pawła Juźwika.
Po spodziewanym wzmocnionym składzie rezerw lubińskiego Zagłębia pozostały tylko domysły. Miedziowi przyjechali do Dzierżoniowa wzmocnieni jedynie Forencem i Monetą, a i tak byli dziś poza zasięgiem podopiecznych Zbigniewa Soczewskiego.
Mecz rozpoczął się w wysokim tempie, zdecydowanie innym, niż lutowe gry sparingowe. Zarówno jedni, jak i drudzy szybko chcieli zdobyć bramkę. Goście nawet dwukrotnie futbolówkę do siatki skierowali, jednak po strzałach z pozycji spalonych. Wymiana ciosów musiała zakończyć się golem dla jednej ze stron. Dzierżoniowianie grali dziś w eksperymentalnym ustawieniu i widać było sporo niezrozumienia w najważniejszych dla akcji momentach. Niestety w 23 minucie mieliśmy pierwszy poważny błąd bloku defensywnego, który wykorzystał wspomniany Moneta. Były napastnik Ruchu Chorzów wyszedł na pozycję sam na sam ze Spaleniakiem i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Lechici podrażnieni stratą gola ruszyli do odrabiania strat i byli bardzo blisko. Najpierw po rzucie wolnym minimalnie z piłką minął się Niedojad, a chwilę potem po uderzeniu Szydziaka, Forenc paruje piłkę przed siebie, doskakuje do niej Niedojad, ale nie trafia w światło bramki … Ledwo skończono komentować dwie dobre szanse naszego zespołu na trybunach, a na tablicy wyników mieliśmy już 0:2. Namnożone błędy w ustawieniu całego zespołu kumulują się w strefie obronnej, gdzie czaił się Moneta. Otrzymał bardzo mądre zagranie od kolegi z drużyny i technicznym uderzeniem pokonał po raz drugi Spaleniaka. Trafienie to zdecydowanie zwolniło tempo meczu. Goście mieli duży komfort i spokojnie pilnowali wyniku, choć mało brakowało, a Nowak mógł podwyższyć na 3:0 dla swojej drużyny. Jednak w 39 minucie Borowy tchnął nadzieję w serca kibiców i kolegów z drużyny. Wszystko zaczęło się od przechwytu w bocznym sektorze na połowie Zagłębia. Piłka trafia do debiutującego Terpiłowskiego, ten nie zastanawiając się długo momentalnie zagrywa piłkę w uliczkę do Borowego, drugi trener Lechii doskakuje do piłki i mając przed sobą Forenca, wślizgiem lewą nogą kieruje futbolówkę między jego nogami do bramki. Mamy kontakt i nadzieję na lepszy rezultat. Szkoda tylko, że nasz zespół nie poszedł za ciosem, a sprawiał wrażenie wyczekiwania przerwy. Nie myśleli o tym goście, przeprowadzając akcję skrzydłem, dośrodkowanie na 6-7 metr, tam Pietrzak wygrywa powietrzny pojedynek i kieruje głową piłkę do siatki, podwyższając na 3:1 … Takim wynikiem kończy się pierwsza część spotkania, a wcale nie musiała, gdyby w polu karnym Zagłębia naszym zawodnikom nie zabrakło zimnej krwi i przede wszystkim wyrachowania.
Drugą połowę rozpoczynamy z jedną zmianą i drugim debiutem w tym meczu. Na boisku pojawia się Paweł Juźwik i od razu z dobrej strony prezentuje jako boczny obrońca, podłączając się do ofensywnej akcji i wywalczając rzut rożny. Po kornerze doszło do spornej sytuacji, gdy w polu karnym o górną piłkę walczył m.in. Słonecki i domagał się jedenastki po nieczystym zagraniu rywala, ale gwizdek arbitra milczał. Natomiast Miedziowi dziś byli niesamowicie skuteczni. Cztery minuty po wznowieniu gry Spaleniak został pokonany po raz czwarty, tym razem drogę do siatki znalazł Paweł Żyra. Naszej drużynie ewidentnie odcięło animusz. Granie do przodu było, owszem, ale nie okraszone dynamizmem, który cechowało ofensywne akcje przyjezdnych. Lechici atakowali zbyt małą liczbą zawodników, aby poważnie zagrozić bramce Forenca. W obu zespołach dochodzi do kilku zmian, w Lechii po ponad rocznej nieobecności pojawia się Szymek Brzezicki, u gości Paweł Witsanko, który przez chwilę trenował w juniorskiej ekipie Lechii. Jednak obraz gry nie zmienia się. Zagłębie bardzo dobrze ustawione, mądrze przesuwało i jednocześnie blokowało dostęp do swojej bramki. Ewidentnie lubinianie szykowali siły na zadanie kolejnych zabójczych ciosów. Nasze akcje ofensywne były rozbijane przez obrońców lub strzały były zbyt lekkie. Natomiast kontry cechował wspomniany dynamizm i drużyna dysponowała sporym wachlarzem finalizacji akcji. Po jednej z nich lubinianie byli blisko zdobycia piątego gola, gdy uderzona głową piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Optymizmem powiało w 85 minucie, gdy składną akcję strzałem z pola karnego zamknął Smutek, złapawszy na wykroku Forenca trafił w dalszy słupek. Do końca spotkania wynik już się nie zmienił. Rezerwy Zagłębia zasłużenie wygrały wiosenną inaugurację w Dzierżoniowie, choć można być nieco zawiedzionym brakiem odpowiedniej skuteczności naszego zespołu. Oby nie zabrakło jej już w środę, gdy dojdzie do półfinałowego meczu okręgowego pucharu.
fot. Karol Michniewcz
Spaleniak – Paszkowski (46′ Juźwik), Barski, Słonecki, Buryło, Korkuś, Pietkiewicz, Borowy, Szydziak (71′ Smutek), Terpiłowski (53′ Brzezicki), Niedojad (56′ Lechocki)
Forenc – Bieliński, Nowak (71′ Dudziak), Pakulski (79′ Gołębiowski), Spychała, Żyra, Szota, Pietrzak, Moneta, Slisz (65′ Soszyński), Chodyna (62′ Witsanko)
Bramki – 0:1 Moneta (23′), 0:2 Moneta (28′), 1:2 Borowy (39′), 1:3 Pietrzak (41′), 1:4 Żyra (49′)
żółte kartki – Paszkowski, Pietkiewicz, Lechocki, Barski (Lechia) oraz Spychała, Slisz (Zagłębie II)